Takie male wakacje sobie zrobilismy w rodzinne strony Andreasa. Tijuana...nic pieknego ale winnice dookola, fajny dzien na wycieczke no i San Diego...kurcze ale roznica jak tylko przekroczy sie granice...co zajelo mi 3 godziny bo amerykanie zazyczyli sobie jednego papierka...wyrobienie ktorego trawalo wlasnie tyle...malditos...jajaja
Za tydzien miasto Meksyk obiecuje wiecej zdjec!!!
ślicznie kochana, zazdroszczę Ci!!u nas wciąż wiosna nie chce przyjść :-(
OdpowiedzUsuńchcemy więcej! ;)
OdpowiedzUsuńpzdr