wtorek, 12 października 2010

niedziela, 10 października 2010

Ajijic










No wiec pelna smutku ze opuszczamy Chapale dojezdzamy do o wiele wiele ladniejszego AJijic...spokojnie,malo ludzi, palmy, jak taka senna wioska na peryferiach i dalej to samo jezioro wow ale widok jak nad morzem..tylko znow nikt sie nie kapie... ludzie wylegujacy sie pod drzewami, spokojna atmosfera na ryneczku, artysci ze swymi wyrobami przy plazy i na plazu glownym, sklepiki, lody wlasnej roboty, i znow pyszne jedzonko w malej restauracyjce na ogordku...i tak na lazeniu i wloczeniu sie uplynal kolejny dzien ale jak bardziej Meksykanski, a po dordze przy autostradzie raz na jakis czas da sie zobaczyc takich jakby kowboi..w kapeluszach mkna na koniach ach jak mi sie chce wiecej takich z dala od miasta miejscin poodwiedzac...przyszly weekend w koncu plaza:) a teraz czekamy na pewna telenowele, juz sie zdazylam wciagnac w odcinkowe przygody kilku Meksykanek...

Chapala






W koncu robimy sobie turystyczny dzien z dala od Gulalajary, nie bardzo z dala ale udajemy sie jakies 40 km za miasto do miejscowosci Chapala nad najwiekszym jeziorem w Meksyku ale za to kurczacym sie w zadziwiajaco szybkim tempie, ponoc ekosystem zostal bardzo zachwiany jak zona jednego z prezydentow miasta postsanowila sporwadzic tu lilie..zeby wygladaly ladnie ale...no coz jakos sie przyjely pieprzac caly naturalny mechanizm jaki natura sama sobie wymyslila...tak to jest jak czlek ingeruje w mame ziemie...
No ale nic wioska w koncu kolorowe domy, ryneczek pelen sprzadwcow sandalow, koszuleczek, kokosow, chipsow i znow owocow z chile i limonka..juz powoli sie przyzwyczajam i do tej mieszanki...i ladny deptaczek nad jeziorkiem..by sie wskoczylo i pomoczyla weszlam nogami gorac a woda jak zupa..ale nikt sie tu nie kapie..Wyobrazam sobie jakby bylo u Nas nie bylo gdize sie zmiascic z recznikeim ale tu nie...dziwne...tloczno tu za to niesamowicie ponoc to popularne weekednowe miejsce dla mieszkancow miasta, duzo tez gringo amerykanow co se tu zamieszkali na emeryturze i generalnie tlum na deptaku i wszedzie a dodatkowo trafiamy na jakis zjazd motocyklowy wiec wszedzie glosno...ale mi sie podoba za to Andres chce juz jechac...ale czemu tu tak fajnie..jeszcze troche chce ale ok...to jedziemy dalej...