piątek, 24 lipca 2009

Potosi!!!

24.07.09 ziwdzamy male miasteczko Poptosi, znaczy nie takie male bo ma ponad 150 tys mieszkancow. Najbardziej znane z wydobycia srebra...i najpopularniejsze wycieczki to te do kopalni...z powodow nie lubienia waskich przestrzni.np. windy nie wybralam sie za to cala grupa tak i z opowiesci wynika, ze bardzo ciezkie warunki pracy maja gornicy tu..a zeby nie myslec o zmeczeniu i glodzie to zuja sobie caly czas liscie koki..ponoc pomaga... od kiedy znaleziono tu srebro i zaczeli je wydobywac hiszpanie przy pomocy sily roboczej ludzi tutejszych i murzynow sprowadzanych z Afryki zginelo w kopalniach ponoc ponad 8-9 miln ludzi czyli blisko do tego jaka teraz jest populacja calej Boliwi...ludzie zatrudniani byli na dlugi okres nawet do paru miesiecy czy lat...i przez ten caly czas nie wychodzili na powierzchnie...nabawiali sie roznych chorob i umierali...a potem chowani byli w zbiorowcych grobach na terenie tutejszych kosciolow...dosc smutne.
A i jeszcze jedna ciekawostka dotyczaca kosciolow ktorych jest tu cala masa, roznica miedzy tymi dla miejscowej ludnosci a tymi gdzie udawali sie bogaci hiszpanie polega na tym w ktora stone skierowane jest wejscie, bo rdzenni mieszkancy maja je z drogiej strony od gory gdzie byly kopalnie, bo nie kojarzy im sie ciezka praca dobrze a hispzanie wejscie maja w strone gory, ktora chca widziec bo kojarzy im sie ona z bogactwem i dobrobytem.
Zwidzamy dzis miasteczko i tutejhsza zamknieta juz od 1951 fabryke monet- MINT, ktora jest zreszta nadal symbolem tego miasteczka. Wieczorem znalazlysmy z kolezanka lokalna jadlodalnie gdzie bylysmu jedynymi gringo za to za niemal zadne pieniadze najadlysmy sie do syta!!!

Salar de Uyuni- Salt Flats
























































Cos pieknego, nie do opisania slowami, trzeba to zobaczyc na wlasne oczy..wiec zaczynajcie zbierac na bilety..naprawde polecam!!! Rano najpierw zwiedzamy cmentarzysko starych pociagow a potem na najwieksza plaszczyzne solna, ponad 12tysiecy km kwardwatowych, jak kierowca nie zna drogi to latwo sie zgubic... Jest pare legend na temat jak powstaly te slat flats oto jedna z nich: z daleka mamy widok na 3 wulkany, dwa po prawej to wedlug legendy panowie: Cusco- czyli handsome man(przystojny mezczyzna) i Cosunia oraz najwikszy wulkan z przodu, czyli Pani zwana Tulupa - pretty girl czyli ladna dziwczyna (ponad 5500m wysokosci). W kazdym razie Tulupa i Cusco zakochuja sie w sobie i maja dzidziusia, diozwczynke, ktora zostaje porwana przez zazdrosnego Cosunie....Z tej rozpaczy leje sie wile lez, lzy tulupy w polaczeniu z mlekiem z jej pirsi dla dziecka rozlewaja sie na wile kilometrow i tak powstaje salar..nieco tragiczna historia, nie wiem co sie dalej dzieje z dzidzia???
Na Salarze znajduje sie 42 wyspy solne, my udajemy sie na Fish Island, czyli wyspa ryba bo ponoc z gory, z lotu ptaka wyglada jak ryba...no i duzo kaktusow tam, ponoc kaktus rosnie cm na rok, a byl tam np. taki co ma 9metrow czyli 900 lat, staruszek...najwiekszy ponad 10m ale juz usycha ze starosci...
No nic po drodze mielsimy jeszcze wyklad na temat lam; ze jest ich w sumie 4 rodzaje: lama, allpaca, miacullas i chyba quanaco...nie pamietam dokladnie, roznia sie kolorem, gruboscia szyi, ustawieniem ogona, rodzajem welny itp...tyle pamietam, moze dalej zglebie temat!

po drodze

Po drodze z Uyuni do Potosi najwyzej polozonegomiasta na swiecie! Tak tez zyja Boliwianczycy i takie widoczki roposcieraja sie dokolo wyboistych drog.

Uyuni


21.07.09- Miasteczko Uyuni w Boliwi do ktorego dotrlismy po ciezkiej drodze w piachu bez pradu z powodu burzy...wiec ani prania ani netu ale pizza byla:) Prad wlaczyli wieczorem i szykujemy sie na jednodniowa wyprawe na Salar!!! Czyli plaszczyzne pokryta sola, najwieksza na swiecie taka powierzchnia 12tys km 2. Zdjecie Uyuni wyglada dosc smutno...szare ulice, szare budynki i wiele kobiet w tradycyjnych kapelusikach i ichnich ubrankach!

czwartek, 23 lipca 2009

Boliwia ROCKS- Bushcamp w Burzy piaskowej!
















Pierwsza noc w Boliwi po przekorczeniu granicy bushcamp.. czyli rozstawiamy namioty gdzies po drodze....a ze po drodze za duzo niema, znow sucho i troche krzeczkow wiec znow po srodku niczego...za to ladny zachod slonca udalo sie zaobserwowac! Juz wieczorem zaczelo wiac, a w nocy zerwala sie burza piaskowa...naprawde az sie balam, namiot tak sie trzasl i wywijal ze zaslanial mi twarz i halasowal tak wiatr ze sie nie dalo spac, niektorzy przeniesli sie do ciezarowki ale naszczescie potem ciezarowka zaslonili nas wiec jakos przetrwalam. Za to bardzo trzeba bylo uwarzac gdy np. zachcialo sie siusiu, po pierwsze zeby Ciebie nie zwialo jak sie oddalaes, po drugie...bo wiatr i woda...najpierw nalezalo sparwdzic w ktora storne wieje, podobnie przy myciu zebow. Nasi przewodnicy powiedzieli ze nie widzieli jeszcze takiej strasznej pogody po drodze, generalnie tu drogi razej nie betonowe wiec przy takim wietrze wszedzie pelno piasku, mala widocznosc, piasek w nosie, w buzi...w uszach, powinnismy miec z tylu otwarte okna bo zblizamy sie do wysoko polozonych terenow ,zeby przyzwyczjac sie do atitude ale nie dalo rady by nas zasypalo.Generalnie Boliwia SZAL- ludzie poubierani w jak w kostiumy teatralne, jak z pocztowek, a drogi.....- KOCHAMY NASZE POLSKI DORGI!!! wytrzeslo nas calkiem mocno, to chyba niezle cwiczenia sa!:)

Argentyna
















W koncu udalo Nam sie dotrzec do Salty, miasteczko w Argentynie niestety niedziela wiec raczej wszystko pazamykane, ale udalo Nam sie zalapac na przepyszne wielkie Aregentynskie steki!! Bylo warto, po za tym miasto...nic ciekawego. Za to namioty rozbilismy na kempingu wokolo najwiekszego..basenu w Ameryce Polodniowej, jak szkoda ze nie dziala juz...Smutny dosc widok, bo pewnie bylo to kiedys piekne tetniace zyciem miejsce a teraz wyglada..raczej dosc smutno bym rzekla ale nic...ruszamy do Boliwi!!!

Ziemia Niczyja




Udalo sie wyjecghac!! HUra, hura!! Na ziemi niczyjej, snieg na pustyni, tego jeszcze nie bylo!!! Hura przekorczylisy granice Argentynska!