czwartek, 16 lipca 2009
















Witam po raz kolejny dnia nastepnego!
W gorach snieg wiec granica zamknieta, kolejny dzien w najpieklniejszym miasteczku posrodku niczego a wlasciwie to posrodku pustyni z widokiem na kilka wulkanow, San Pedro de Atakama... mi tam sie podoba moge tu pare dni posiedziec, tylko dosc drogo...ale atmosfera to wynagradza...i milo sie czasem polenic bez planu...
Za to zalatwili nas nasi porzewodniczy korzystajac z okazji pojechali cos naprawiac w aucie pozostaweiajac nas...a przynajmniej kilka osob bez niczego czego nie mielismy przy sobie..np. aparatu i butow w moim przypadku, na kawe w klapeczkach wiec grube czilijskie skarpety trzeba bylo nabyc:) bo do 9 w golych stopach, od 5 zaczyna robic sie zimno.... Szkoda najbardziej aparatu bo bylismy dzis swiadkami wesela Chilijskiego i uczynilismy piekny spacer w strone pustyni gdzie dokladnie widac bylo cala miasto z otaczajacymi je pustkowiami i pasma gorskie z wulakanami z tylu, kto wymyslil ta lokalizacje, zkad oni tu biora wode?jest tak sucho ze az ciezko oddychac czasami...
Czy wiedzieliscie z Andy sa na zimi niczyjej przynajmniej w tym regionie?..najpierw jest granica Chile a potem Argentynska dopiero po przejechaniu pasm gorskich..interesujace... Zima ale w dzien tu tak przygrzewa ze sie opalac mozna w nocy znow przymrozki i paluszki marzna...ach ta pustynia...
A czy wiecie jak bawia sie dzieci na naszym kempingu, no jak to jak tak jak dzieci kiedys w Polsce, np taczka, kolorowymi papierkami znalezionymi w smietniku, kocykiem, worza sie taczka, zawiazuja sobie hustki na glowy, na swiezym powietrzu bez telewizji i komputera...i dobrze im tak!! Naprawde taka tu bieda, ze az najpierw myslalam szkoda patrzec ale tym ludziom miszkajacym calymi rodzinami w jednej chacie ze starymi meblami, obdartymi fotelami, bez dywanow i blazeri jest dobrze, im wiecej nie potrzeba do szczescia, sa razem, razem jadaja posilki, spiewaja przy pracy, smieja sie przy praniu i rozwieszaniu go na linkach..az milo popatrzec. No mowie Wam porobilabym dzis najpiekniejsze fotki, szkoda mi ze nie milam aparatu bo juz wszystko widze jak w obiektywie..ale ta mala dziwczynka o wielkich czarnych oczach, z czerwonymi gumkami na kucykach w za duzym zolytym polarze z braciszkeim wazacym ja na taczce..no po prostu cudny widok!! Jeszcze pewnie uda mi sie sfotografowac duzo dzieci nakupilam juz nawet cukierkow coby im rozdawac ale to bylo takie wyjatkowe...!!!
No nic szczeze to wcale nie spieszy mi sie do Argentyny i z checia zostalabym tu jeszcze jeden dzien...wycieczka rowerowa w strone pustyni tyle ze tym razem z duzym zapasem wody.
No nic jutro sie okarze, ciao na razie!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz