czwartek, 10 września 2009

Huaraz- Cordilliera Blanca




Z samego rana kolo 6 docieramy do Huaraz, oczywiscie zupelnie niezorganizowani, zadnego noclegu o to wczesnie dosc, ale bez obawy...juz na terminalu czekaja naganiacze, koles zaprowadza nad do pokoi goscinnych blisko centrum, pokoj ladny czysty z lazienka, 15 soli od osoby bierzemy i widokiem z okna na najwyzsza gore Peru- szczyt Huaskaran, okolo 6800m, kolejnych pare godzin snu potrzebne od zaraz. Po przebudzniu sniadanko w centrum i co by tu robic, sjesta wiec wszystko pazamykane, udajemy sie lokalnym autobusikiem, z Paniami w oryginalnych kapeluszach do ruin Willachuain...okazuja sie dwoma starymi budynkami z kamieni na krzyz, nic ciekawego, maly chlopiec Franklin daje Nam male tour po hiszpansku, wiec nic nie rozumiem ale za to przemily spacer z powrotem, jakies dwie godzinki lokalnymi dorgami przez wioski nad rzeczka, po drodze kozki, swinki, owieczki itp. Wieczorem bukujemy taxe ( jak bogaci amerykanie ale prawie tyle samo co busy a na 3 godzinna wyprawe wygodniej i tak trza wstac o 6..) na jutro, idziemy na caly dzien na trekking nad Lagune 69- nic pikantnego nie ma w tej nazwie, z s`podziewalam sie jakiejsc ciekawej historyijki a tu nic ponoc 69 jezior w okolicy toc i wszytko ...hehe

2 komentarze: