wtorek, 7 lipca 2009

Valparadiso






W ciagu dnia wycieczka do Valparadiso 2 godziny autobusem od Santiago!! W koncu czuje, ze jestem w Ameryce Polodniowej. Duzo biedniej, kolorowiej, jeszcze bardziej strach wyjac aparat i doradzaja..nie zabieraj paszportu, nie afiszuj sie..to akurat kiepsko dosc, bo nosic aprat a nim nie psrtykac bo strach ze skradna..miernota, pare razy z ukrycia sie wylonilam, a tak to malym niepozornie...jakosc gorsza...
Maly rejs lodka sobie zafundowalysmy i foki plywaly, to chyba miasto dla zakochanych..same pary dokola...doszlysmy do wniosku ,ze pewnie mieszkaja calymi rodzinami w mieszkankach wiec czulosci musze sobie okazywac poza domem...
Dzisiaj w nocy 12 godzin do Pukon, Ewa chce sie wspinac na wulkan a ja chyba sobie zafunduje gorace zrodelko, boli wszystko po tych nartach...kondycji brak!
Jest i kot, psow spiacych gromady znow...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz