wtorek, 23 lutego 2010

Ekwador zakochalam sie znow, dupa wytrzesiona!:)

Co za podroz, spodziewalam sie 4 godzin odbylo sie 12 z poczekankami na kolejne autobusy. Na szczescie rano spotakalam pare Dunczykow i hiszpana i razem udalismy sie w podroz...
Najpierw taksoweczka 6 osob oczywiscie do granicy La Balza...cos tak malego moze byc granica ale moze..potem...2 godzny postoju i kolejne 12 kilomerow przemierzamy w zadziwwiajacym tempie 1,5 godziny...dupy Nam wytrzeslo, teraz rozmumiem co mial na mysli Pan w agencji podrozy....kolejne 2 godzinki postoju juz po stornie Ekwadoru...ale tu slonce jakos mocniej grzeje..mozliwe...i 6 godzin do Vilcabamby...docieramy w nocy, maly luksus udajemy sie wszyscy do hotelu z basenem, sauna....ladnie ale w nocy to nie widac, dopiero po przebudzeniu wow...milo dzien odpoczynku moze udamy sie na maly trekking..
Ale wow juz czuc roznice tu jest ciszej spokojniej, nie ma Pan co chca Ci sprzedac jedzenie na kazdym kroku...i nawet taksowek i mototaksowek brak...dziwne ale mile, cicho i spokojnie, hotel posrod wzgorz...chce wiecej czasu w Ekwadorze:) Ema miala racje...ze mi sie spodoba...troche drozej ale damy rade...
Buziole z Ekwadoru!!!

2 komentarze: