środa, 29 lipca 2009

La Paz- wielki chaos
















Kurcze, juz sama nie wiem czy Ci ludzie sa tacy szczesliwi te panie ze straganikami to siedza tam od rana do wieczora az sie zaczyna robic ciemno...a halas taki,ze w koncu i mi zaczal przeszakdzac, nie ma taksowki ktora przejechalaby obok ciebie obojetnie bez trabniecia..na wszelki wypadek jakbys jej nie zauwazyl...chociaz jedzie 1 metr od Ciebie..pewnie jej nie widzisz a bardzo chcesz ja zlapac...denerwujace...dzis zwiedzamy muzeum Koki ( duzo ciekawych informacji- np. ze od kiedy produkcja kokainy zostala zakazana przez konwencje Genewska w 1961 Boliwia i Peru bardzo zubozaly i ze liscie koki wcale nie sa szkodliwe( co najwyzej dla zebow jak uzywasz ich przez lata..) ale podnosza poziom enrgii ciut wiec w muzeum skosztowalismy listkow z popiolem...gozkie kurcze..)i ze przecietny pracownik kopalni w Potosi wydaje srednio 15% swojego dochodu wlasnie na liscie koki zeby dac rade pracowac... I ze w kopalniach rocznie spozywa sie tyle lisci koki ile kosztowaloby 450kg zlota, niezle...w wiejskich rejonach ponoc ponad 80% mezczyzn i 70% kobiet zuje liscie!!
I znow sie obrzeramy..az w koncu mi troche zaszkodzilo, a dzis dojechalismy do Peru!! a jutro jedziemy na wyspe na jeziorze Ticitaca i spedzimy dzien i noc z lokalna rodzinka..superowo nie moge sie doczekac!:)mam nadzieje,ze brzuszek wyzdrowieje, kazali sie napic herbatki z koki...lepsza w smaku niz liscie!!
A po drodze zatrzymalismy sie kolo run Tiwanaku kto chce moze zwiedzac ja robie sesje zdjeciowa z dzicmi na torach! Sa bardzo zadowolone z cukierkow zwlaszcza:)

2 komentarze: