poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Calkiem sam...

Ok, grupa pakuje walizki i zaraz wyjezdzaja a my same w Ameryce Polodniowej...aaa...idziemy sie przeniesc do hostelu na pewno kogos poznamy...sporo turystow tu.
Poki w stolicy trzeba pokozystac z wygod, znaczy pizza, kfc, kino...troche wypadam z roli poznawania lokalnych okolic na chwile. Z kolezanka i lokalnym studentem poznanmy w autobusie wybralysmy sie wczoraj do lokalnej dzielnicy na lunch, pyszne i tanie chinskie polodniowo amerykanskie jedzenie, hehe chinczycy serwowali a potem na spacer po jego dzielniach...juz po chwili nie udalo sie zauwazyc zadnych gringos...coraz wiecej miejscowych i potem wogle malo ludzi...kolega ostrzegal Nas ze trzeba uwazac i gdyby nie to ze on idzie z Nami to tu jest bardzo duzo zlodziei i pewnie wrocilybysmy bez aparatu..ale on tu na szczescie wszystkich zna na co my w myslach..a moze ty kolezko chcesz nasze aparaty..i dyskretnie ze juz musimy wracac...zoabczylysmy slumsy Limy na chwile wystraczylo, no biednie bardzo biednie dla koleznaki chyba wiekszy szok ona z Dani...dla mnie troche jak niektore czesci Oruni, porownywalnie nieco...
No ale za chwile pojawia sie policjant na motorku wiec my do niego ,ze teraz to mozemy chyba sie czuc bezpiecznie..on ze nie ne zapomnijcie policja jestt ak skorumpowana ze ponoc uda ze nic nie widzi i potem czeka na polowe wartosci skradzionej rzeczy..Ale jednye cos ie moze przydarzc to kradziez bo Peruwianczycy robia to z biedy ale dobrze w sercu wiec nikogo by nie skrzywdzili..pocieszajace czy...
No nic w kazdym razie kolejne dwa dni beda w centrum!! Kino, kfc, trza sie pobyczyc!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz