środa, 16 września 2009

Cajamarka! i Cumbe Mayo




Od rana w drodze do Cajamarki! Po drodze znow na gorzystym pustynnym terenie jakas ladna oaza..cos uprawiaja- spytalam pewnej pani w miesice to la cania de azukar, cukier czyli. Wyglada jak z filmow gdzie w Azji jak zbieraja ryz... Na przystanku autobusu jem placek od jakiejs lokalnej pani z kukurydzy zawiniety w lisc..smaczne...
W autobusie poznaje autralijczyka co jedzie na jakis projekt wolontariat z dziecmi w Cajamrce, ale tu duzo tych woluntariatow, uf..;) Beka po przerwie pewna Pni szuka swojej torby..chmm chyba jej wczesniej nie widzialam, nie ma torby zaczyna sie denerwowac ale troche tylko..no tak pomylila autobusy, byly dwa tej samej firmy na przystanku wsiadla do zlego..biedna musi czekac do kolejnej wioski az ja wysadza a tu odleglosci nie po pol ale po pare godzin...no nic siedzi sobie spokojnie,. coz moze zrobic biedna... A za chwile, bo w autobusie upal, jakis koras, blokada, naprawiaja drogi, nie ma na jakis czas przejazdu, czkemy...chyba lepiej w nocy jechac ( choc jak widzialam ta droge w dzien, to czy ja wiem czy chce tu jechac w nocy...troche stromo...) ( mamo, tata przesadzam troche nie denerwujcie sie chce by czytajacy mieli dreszczyk emocji;) hehe)... Docieram do Cajamrki, maszeruje z plecakiem torche sie gubie, spoptykam Szweda co mi pomaga i okazuje ze zostaje w hostelu ktorego szukalam wlasnie. Tak wlasnie sie spotyka ludzi pare razy, podrozujacy z przewodniekeim lonley planet, i wszyscy tansi turysci zostaja w najtanszych polecanych hostelach z przewodnika), w hostelu poznajmemy Karoline Czeszke i idziemy razem cos zjesc...(menu za 5 soli-zupa,. drugie, herbata i deser) ja arroz a la Cubano, niespodzianka, ryz z jajkiem i ...bananem..dalo sie zjesc!
Z rana dnia koeljnego jedziemy razem zwiedzac Cumba MAyo, czarne skaly 30 min od centrum miesta w kturych za kultury Cajamrka tu(przed Inkami) okolo 1000 AD, owczesnie arhitekci zbudowali 9 km kanal by nawadniac miasto..ciekawe, tyle lat temu dobrze sobie poradzili, wszystko zaplanowane i wyliczone. Kanal nie dziala, od lat nie byl uzywany, dokladnie nie wiadomo czy od kiedy przybyli tu Inkowie czy potem...
Potem zwiedzam Cajamrke, ladne miasto, ladna Plaza de Armas. Ja odwiedzam ostatni z Inkowych budynkow w miesice, miejsce gdzie zatrzymany byl wodz Inkowy Athapulta przez Hiszpanow ( ktorzy dotarli do tego miasta po 7 dniowym marszu od oceanu, gdyby nie pomoc mieszkancow prawdopodobnie zgineli by po drodze ale ze wodz Inkowy mial wielumu nieprzychylnuych, w koncu to oni tez sila jakies 50 lat wczesniej przejeli te terany zamieszkiwane przez plemiona kulture Cjamarka toliczni po drodze peklemiona pomogly hiszpanom dostac sie tu) , Francisco Pizzaro na czele, zespol budynkow z kosciolem Belem i muzeum etnograficzne.
W nocy, jednak wole w nocy jedziemy z Karolina busem z powrotem do Trujillo ico dalej jaki plan, wracac na farme Harri Kriszna torche odpoczac, czy moze jeszcze dzienw Huanchaco..a jutro pomysle...

3 komentarze:

  1. hej Siwa, zastanawiałyśmy się z Emilą czy pojedziesz zobaczyć źródła Amazonki...ale to na południe i pewnie tam trudno dotrzeć...? pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja z innej beczki...czy ty wiesz ze w listopadzie w Boliwi i w Peru gra Faith no more???? może będziesz gdzieś przypadkiem :))

    ps. czy to harikrisznowy warkoczyk?????

    OdpowiedzUsuń
  3. kto wie moze i bede, choc wiza mi sie konczy w pazdzierniku wiec wypadaloby sie z Peru wydostac do tego czesu..warkoczyk, nie taki z nitek po prostu:) ale z powrotem u Harri Krishna na 10 dni wiec kto to wie..hehe
    Do zrodel to chyba nie ale na pewno chce doplynac lodka do Iquitos ( 3-5 dni na hamaku), miasto na wyspie...ale zaczne wyzej niz zrodlo mysle...choc moze uda sie Ukajali sladami BLondynki!:)

    OdpowiedzUsuń